Jednego dnia podczas naszego pobytu w Portimao w przerwie plaża, hotel, zakupy, jedzenie itp, gdzie pisałam tutaj, wybraliśmy się do Sagres, oddalonego 50 km od naszego hotelu.
W Sagres znajdują się dwa ciekawe przylądki wcinające się w Atlantyk: Ponta de Sagres i Cobo de Sao Vincente, do dziś są spekulacje, który z nich w starożytności nazwał się Końcem Świata, gdzie kończył znany Europejczykom świat, a zaczynał nieznany. Mam nadzieję, że Koniec Świata to Ponta de Sagres, bowiem na ten drugi nie dotarliśmy;)
By dostać się na przylądek Ponta de Sagres trzeba wejść do Fortelazy.
Wstęp kosztuje 3 Euro, dzieci do 3 roku życia wchodzą za darmo.
W Fortelazie mieściła się pierwsza szkoła nawigacji i kartografii założona przez Henryka Żeglarza, która dała początek wielkim odkryciom geograficznym. Jej zadaniem było zapewnienie bezpieczeństwa przepływających statków oraz przyczyniła się do rozwoju handlu. Została ona dwukrotnie zniszczona. Pierwszy raz w 1587 roku przez Francisa Drake’a, a następnie przez trzęsienie ziemi w 1755 roku. W originale zachował się tylko malutki kościółek Matki Bożej Łaskawej.
Całość Fortelazy została odbudowana. Jednak sama Twierdza nie zrobiła na nas aż tak dużego wrażenia.
Niesamowite wrażenie zrobił niesamowity widok z 60 metrowych klifów, o które uderzały wody oceanu.
Każdy z nas starał się upamiętniać te piękne chwile. Maciej za pomocą gopro,
ja niestety nie sprawdziłam baterii w lustrzance i okazało się że padła, musiałam ratować się telefonem,
Julitka zabrała dziadkowi aparat i próbowała „robić fotki”:).
Ciekawy widok to również, wędkarze usadowieni na krawędzi 60 metrowego klifu zarzucający wędki do oceanu.
Cały teren twierdzy jest bardzo obszerny i pusty. Z roślinności znajdziemy tylko niskie krzaki, trawy i porosty. Brak tam drzew, wiec w upalny dzień cienia tam nie znajdziemy.
Będąc na przylądku Sagres naprawdę ma się wrażenie że jest się na Końcu Świata…