Po dwóch dniach spędzonych w Lizbonie, przemieściliśmy się na południe do Portimao. Nasz cel podróży oddalony był od stolicy 280 km. Żeby się tam dostać, wypożyczyliśmy samochód. Dostaliśmy Renault Clio z 2011.
Opuściliśmy Lizbonę słynnym czerwonym mostem 25 Kwietnia, który jest kopią mostu Golden Gate w San Francisco. Po drodze minęliśmy pomnik Jezusa. Cała konstrukcja pomnika mierzy ok 100 m, a sama postać Jezusa to ok 28 m, nie sposób nie dostrzec tego z auta:)
Podróż samochodem zajęła nam 3 godziny. Julitka cała drogę przespała, mobilne dziecko, lubi spać w jak jest ruchu:), wiec cała podróż przebiegła sprawnie i bez potrzeby zatrzymania.
Na miejscu byliśmy ok 14, zjedliśmy szybko obiad i ruszyliśmy na plaże!!!
Do plaży mieliśmy jakieś 1,8 km. Powiedzieliśmy Julitce, że idziemy do dużej piaskownicy i o dziwo ładnie siedziała w wózku;) aż do samej plaży. Julitka była zachwycona, szybko wyszła z wózeczka i pobiegła w kierunku oceanu.
Plaża Praia Da Rocha to jedna z piękniejszych plaż jakie widziałam, piękne szerokie pasmo złocistych piasków, nad nad którym wznoszą się urwiste klify. Całość tworzy niesamowity krajobraz.
Początkowo woda w ocenie wydawała się zimna, jednak szybko się można było przyzwyczaić;)
Były babki z piasku, bieganie po plaży, kąpanie się w oceanie itp:)
I tak zleciało nam 6 cudownych dni: plaża, hotel, zakupy, jedzenie, plaża, hotel, zakupy, jedzenie… i tak na okrągło:)
I się nie nudziło…, pomimo że pogoda w czasie naszego pobytu była bardzo zmienna, można nawet powiedzieć, że nie rozpieszczała nas za bardzo. Nie było dnia bez deszczu, jednak deszcz przy temperaturze 23 stopni był do zniesienia i zazwyczaj był przelotny.
zaraz zaraz jakie 5 dni? jeszcze byliśmy na “Końcu Świata” :-)
O końcu świata będzię osobny wpis, cierpliwości:)